Tczew w czasie swojej wielowiekowej historii padał ofiarą licznych najazdów i zniszczeń. Jednym z takich tragicznych dni w dziejach naszego miasta był 4 października 1577 roku. Pożar, który wówczas wybuchł, nieomal doszczętnie zniszczył ówczesny Tczew. Szesnastowieczne źródło „Rejestr Rachunków Bractwa Gburskiego”, opisujące to wydarzenie podaje, że: „(…) I tak, niestety odkąd dzwon w południe o 12 wybił, miasto wraz z przedmiejskimi dziedzińcami i stodołami w niecałe trzy i pół godziny zostało doszczętnie spalone i w proch obrócone (…)”.
Tak niszczycielski pożar wybuchł najprawdopodobniej przez przypadek. Ogień zaprószyli żołnierze króla Stefana Batorego obozujący pod Tczewem. W celu uzyskania odpowiedzi na pytanie, co królewska armia robiła w naszym mieście, musimy cofnąć się do 17 kwietnia 1577 roku. Wówczas to rozegrała się bitwa pomiędzy siłami I Rzeczypospolitej a oddziałami zbuntowanego Gdańska. Źródłem konfliktu był spór o wybór króla Polski – część szlachty chciała widzieć na tronie księcia siedmiogrodzkiego Stefana Batorego, a inni – cesarza Maksymiliana II Habsburga. Śmierć tego drugiego oraz zdecydowana postawa Batorego sprawiły, że to jego ostatecznie poparła większość głosujących. Z takim rozwojem wypadków nie zgadzali się gdańszczanie, którzy odmówili złożenia hołdu nowemu królowi. Konflikt stopniowo narastał, aż wreszcie obie strony zdecydowały się na starcie zbrojne. Bitwa rozegrała się w Lubiszewie, niedaleko Tczewa. Wojska gdańskie (złożone głównie z najemników oraz z pospolitego ruszenia mieszczan) poniosły w niej dotkliwą klęskę. Wobec tego, po w zasadzie jałowych pertraktacjach, król Stefan Batory postanowił przystąpić do oblężenia Gdańska. Jako miejsce grupowania się armii obrano Tczew. Wojska królewskie liczyły około 7 tysięcy jazdy, 4 tysięcy piechoty i 22 działa. Pomimo tego, były to siły zbyt małe, by wziąć szturmem potężnie ufortyfikowany Gdańsk. Oblężenie przeciągało się do jesieni. Wreszcie obie strony, wyczerpane długimi walkami i również stratami ekonomicznymi, zdecydowały się na podjęcie rokowań. Przełom nastąpił w grudniu 1577 roku. Gdańsk złożył wówczas przysięgę wierności królowi Stefanowi Batoremu, jednocześnie zachowując swe przywileje.
Niejako na uboczu tego konfliktu rozegrała się tragedia naszego miasta. Ze wspomnianego już pożaru ocalały jedynie dwa spichlerze, kilka domów i klasztor podominikański. Reszta zabudowań; łącznie z ratuszem, archiwum miejskim i częściowo kościołem farnym uległa zniszczeniu bądź bardzo poważnemu uszkodzeniu. Cytowane wyżej źródło podaje, że: „(…) Po pożarze miasto było opuszczone i biedne, ponieważ obywatele przenieśli się do innych miast i wiosek (…)”. Do odbudowy Tczewa przystąpiono dwa lata później. Aby zabezpieczyć się przed podobnymi kataklizmami, rada miasta uchwaliła, że budynki mają być pokryte nie strzechą, a dachówkami. Ponadto nie wolno było budować domów drewnianych wyższych niż jedno piętro i kominów z gliny.
Niestety, dla Tczewa kolejne lata nie okazały się łaskawe. Już pięćdziesiąt lat po pożarze pod miastem pojawili się Szwedzi…
O bitwie pod Lubiszewem i pożarze Tczewa opowiadamy na wystawie „Ze Skultetem i Kopernikiem przez XVI wiek” (komisarz: Józef Ziółkowski). Zapraszamy!
Radosław Wiecki
Na podstawie:
- Aleksander Sculteti. Przyjaciel Mikołaja Kopernika…, pod red. Józefa M. Ziółkowskiego, Tczew: Fabryka Sztuk, 2020.
- Historia Tczewa, pod red. Wiesława Długokęckiego, Tczew: Kociewski Kantor Edytorski, 1998.
- Rejestr Rachunków Bractwa Gburskiego, Archiwum Państwowe w Gdańsku, sygn. 529/1 s.3
Ilustracja:
Pożar Tczewa, 1577, obraz współczesny, autor: Barbara Motyl-Tecław.
REKLAMA MIEJSKA